Dziś pierwszy raz obgryzałam pączki drzew.
Czułam sie jak niedźwiedź lub łoś.
Dla mnie najsmaczniejsze były pąki czarnego bzu.Bardzo soczyste.
Jabłoń poczęstowała mnie pączkami o smaku jabłkowego ogryzka i pestek.Bardzo lubię.
Pączki forsycji, brzozy, leszczyny były malutkie i jakby przysuszone. Myślę, że potrzebują jeszcze czasu.
Próbowałam też bananów leszczynowych i olchowych.
Do domu wróciłam z gałązkami olchy, brzozy, czarnego bzu.
Miałam w planach jeszcze zerwać czeremchowe witki, ale to krzak sąsiadów, nie byłam pewna który to,
a wolę się nie struć.
Z tych patyków ugotowałam herbatkę.
Z miodem smakowała wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz